Dzisiejsze nowości ! INNE JĘZYKI NAJWAŻNIEJSZE Po wyborach w USA |
WSWS : WSWS/PL : Aktualne analizy
Prawicowy rząd mniejszościowy w Polsce29 listopada 2005 rokuArtykuł Mariusa Heusera ukazał się na stronie WSWS w języku niemieckim 02 listopada 2005 W poniedziałek zaprzysiężony został w Warszawie nowy rząd, na którego czele stanął premier Kazimierz Marcinkiewicz z prawicowo-nacjonalistycznej partii Prawo i Sprawiedliwość. Składa się on wyłącznie z bezpartyjnych ekspertów i członków PiS, które wyszło zwycięsko z wyborów parlamentarnych w dniu 25 września uzyskując 27 procent, a 23 października wygrało również wybory prezydenckie i prezydentem został Lech Kaczyński. Marcinkiewicz chce 10 listopada uzyskać od Sejmu zatwierdzenie swojego rządu. Do tego momentu musi on pozyskać wystarczającą większość parlamentarną. Przy frekwencji wyborczej w wysokości 40,5 procent PiS wybrane zostało przez jedną dziesiątą uprawnionych do głosowania. W Sejmie jego 155 posłów jest daleko oddalonych od zwykłej większości 460 miejsc. Jego rząd mniejszościowy jest skazany na głosy neoliberalnej Platformy Obywatelskiej, z którą PiS chciało początkowo utworzyć koalicję, albo na częściowo jawnie antysemickie partie Samoobronę i Ligę Polskich Rodzin, które wspólnie posiadają prawie jedną piąta posłów. W ostatnim czasie PiS wyraźnie zbliżyło się do prawicowych ekstremistów i częściowo współpracowało z nimi. To ostatecznie dało możliwość podjęcia ryzyka stworzenia rządu mniejszościowego bez udziału Platformy Obywatelskiej. Nawet, jeśli ekstremalni prawicowcy nie mają formalnego udziału w rządzie, to jako mogący stworzyć potencjalną większość, wywierać będą znaczny wpływ na jego politykę. PiS o PO już przed wyborami doszły do porozumienia, żeby stworzyć wspólny rząd, w którym silniejsza partia wystawi szefa rządu. Jednak podczas wyborów prezydenckich negocjacje koalicyjne utknęły, ponieważ kandydaci obydwu partii Lech Kaczyński i Donald Tusk wystąpili w ścisłych wyborach przeciwko sobie i sytuacja odpowiednio się spolaryzowała. Podczas gdy Kaczyński żądał silnego państwa i posługiwał się społeczną i nacjonalistyczną demagogią, Tusk prezentował się jako liberalny i przyjazny gospodarce mąż stanu. Badania opinii publicznej już dawno przewidywały zwycięstwo Tuska, który stworzyłby przeciwwagę do premiera PiS-u. Gdy zaskakująco wybory wygrał Kaczyński, napięcia pomiędzy partnerami negocjacyjnymi zaostrzyły się. PiS zerwało istniejące uzgodnienia. Konflikt zaostrzył się z powodu obsady ministerstwa spraw wewnętrznych. Czołowy kandydat PO, Jan Rokita obstawał przy tym, żeby on sam objął to stanowisko. Jest to nie do przyjęcia, żeby PiS przejęło zarówno ministerstwo spraw wewnętrznych i ministerstwo sprawiedliwości, jak i kierowanie tajnymi służbami. Nie można pozostawić jednej partii pełnej kontroli nad państwem. Kolejny punkt sporny dotyczył polityki społecznej. PiS było wprawdzie gotowe pozostawić PO ministerstwo finansów, żądało jednak przyjęcia w umowie koalicyjnej określonych zarządzeń opieki społecznej. I tak PiS chciało oddać do dyspozycji siedem miliardów złoty (około 1,8 miliarda euro), aby obniżyć podatki dla rodzin, aby wesprzeć rodziny wielodzietne i aby subwencjonować budowę domów. Chodziło przy tym o symboliczną kwotę. Sam tylko "Plan Hausnera" poprzedniego rządu obejmował oszczędności w wysokości 32 miliardów zloty (około 8 miliardów euro) w obszarach społecznych. Mimo to PO do ostatniej chwili sprzeciwiało się jakiejkolwiek podwyżce wydatków. Do przerwania negocjacji doszło ostatecznie, gdy Pis razem z LPR i Samoobroną zapobiegło wybraniu kandydata PO, Bronisława Komorowskiego na marszałka Sejmu, a zamiast niego przeforsowało swojego własnego kandydata, Marka Jurka. Jurek jest arcykatolickim nacjonalistycznym przeciwnikiem UE. PiS złamało tym samym uzgodnienie z PO, zgodnie z którym najsilniejsza partia miała wystawić premiera a słabsza marszałka Sejmu. Tusk uzasadnił przerwanie negocjacji takimi słowami: "Nie można uśmiechać się do kamery i mówić, że kocha się PO i stworzy się z nią dobrą i efektywna koalicję, a tego samego dnia zawiązywać koalicję z kimś innym." Było uzgodnienie, że nigdy nie będzie wykorzystywana pomoc politycznego przeciwnika wobec partnera. Tusk oskarżał PiS, że od początku pracowało nad rządem mniejszościowym z poparciem LPR i Samoobrony. "Twardo i konsekwentnie realizuje ono ten scenariusz i to ze szkodą dla Polski." Przed dziennikarzami w Warszawie zarzucił on Pis, że jest ono "zainteresowane maksymalna władzą, a nie porozumieniem." Na skutek tego rosła presja na PiS i PO, aby kontynuować negocjacje. Warszawski indeks Blue-Chip WIG20 stracił środę 2 procent. Również urzędujący jeszcze prezydent Aleksander Kwaśniewski zarzucił PiS, że ma ono "chęć posiadania całej władzy i zrobienia z niej użytku." W niedzielę Tusk zadeklarował wreszcie gotowość ponownego podjęcia negocjacji pod dwoma warunkami: po pierwsze musi zakończyć się jakakolwiek współpraca pomiędzy Samoobroną a PiS-em, a po drugie przewodniczący PiS, brat bliźniak przyszłego prezydenta, Jarosław Kaczyński powinien sam przejąć odpowiedzialność za stworzenie rządu. Kaczyński uważany jest za tego, który w rzeczywistości za plecami swojego poplecznika Marcinkiewicza pociąga za sznurki. Negocjacje, które na tej bazie prowadzone były w niedzielę wieczorem, pozostały jednak bezowocne. Już w nocy z niedzieli na poniedziałek, Marcinkiewicz zapowiedział, że następnego dnia każe zaprzysiądz rząd mniejszościowy. Zgodnie z konstytucją miałby na to czas do środy. Marcinkiewicz nadal nie wykluczał koalicji z PO:"Jestem przekonany o tym, że w dalszych rozmowach zbliżymy się do siebie i ostatecznie odniesiemy sukces." Gabinet "byłby i tak budowany wspólnie." Jest to o tyle prawidłowe, że większość ekonomicznie ważnych obszarów gabinetu obsadzonych jest bezpartyjnymi ekspertami, którzy raczej stoją "bliżej PO, podczas, gdy resorty "bezpieczeństwa wewnętrznego" prowadzone są całkowicie przez kadry PiS. Sam Marcinkiewicz uważany jest za przyjaznego gospodarce. Od 1992 do 1993 roku był on wiceministrem oświaty, a w latach 1997-2001 szefem sztabu doradczego rządu AWS Jerzego Buzka. Według informacji austriackiego "Tagesblatt", piastując ten urząd dał się on poznać przede wszystkim z powodu nepotyzmu. Ostatnio był przewodniczącym komisji sejmowej do spraw prywatyzacji. Marcinkiewicz jest bliskim zaufanym przewodniczącego partii Kaczyńskiego i uważany jest za przedłużenie jego ramienia. Minister finansów Teresa Lubińska, minister ds. rozwoju regionalnego Grażyna Gęsicka i minister zdrowia Zbigniew Religia, wszyscy uważani są za bliskich PO i neoliberalnych. Religia wcześnie wycofał swoją mającą duże szanse na sukces kandydaturę na prezydenta na korzyść Tuska i wspierał jego kampanię wyborczą. Nowy minister spraw zagranicznych Stefan Meller był dotąd ambasadorem w Rosji a wcześniej we Francji. On również jest bezpartyjny. Minister obrony Radosław Sikorki studiował na Uniwersytecie Oksfordzkim i uważany jest za radykalnego zwolennika orientacji transatlantyckiej. Utrzymuje on kontakt z prawicowym "American Enterprise Institute". Ludwik Dorn – bliski zaufany braci Kaczyńskich został ministrem spraw wewnętrznych. Również nowy koordynator służb specjalnych Zbigniew Wassermann i młody minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro (35) są członkami PiS. Partia nigdy nie robiła tajemnicy z tego, że zamierza w dużym stopniu ograniczyć demokratyczne prawa polskiego społeczeństwa i zbudować silne i autorytarne państwo. To jest treść "Czwartej Rzeczpospolitej", której zbudowanie zapowiedział Lech Kaczyński w kampanii wyborczej. PiS posiadając realne wsparcie 11 procent uprawnionych do głosowania buduje autorytarny reżim, który nie jest demokratycznie uprawniony. Wobec nacisku ze strony gospodarki, PO będzie prawdopodobnie też brać w tym udział. Marcinkiewicz prawdopodobnie będzie jednak rządził również przy pomocy prawicowych ekstremistów. W każdym z tych przypadków społeczeństwo polskie jest skonfrontowane z ogromnymi atakami na jego społeczne i demokratyczne prawa.
Copyright 1998 - 2013 World Socialist Web Site! |