Dzisiejsze nowości ! INNE JĘZYKI NAJWAŻNIEJSZE Po wyborach w USA |
WSWS : WSWS/PL : Aktualne analizy
Pracownik Opla skarży przeciwko karze dyscyplinarnej za udział w strajku i zwolnieniu23 czerwca 2005 rokuArtykuł autorstwa Wolfganga Webera i Andreasa Kunstmanna ukazał się 7 czerwca 2005 w języku niemieckim na stronie WSWS Siedem miesięcy po walce robotniczej w Opel Bochum w październiku minionego roku, problemy, o które wtedy chodziło, rozpatrywane będą teraz przed sądem. Spółka akcyjna Adam Opel, która należy do koncernu General Motors, krótko po zaprzestaniu pracy zwolniła bez wymówienia współpracownika Richarda Kaczorowskiego jak również członka Rady Zakładowej Turhana Erwina. Strajk, w którym w minionym roku uczestniczyły tysiące robotników, sparaliżował przez tydzień cały zakład Opel Bochum. Protest przeciwko zapowiedzianym zamknięciom zakładów i masowym zwolnieniom znalazł szerokie poparcie w innych zakładach i w ludności i bez rezultatu przerwany został dopiero na skutek silnego nacisku kierownictw związków zawodowych i rady zakładowej. Aby ukarać dla przykładu i zastraszyć załogę, wybrano i zwolniono samowolnie dwóch pracowników. Ponieważ Turhan Erwin jest członkiem Rady Zakładowej i zgłosił protest przeciwko swojemu zwolnieniu, zakład musi przeforsować jego zwolnienie przed sądem pracy – proces ten już się zaczął. Richard Kaczorowski natomiast jako robotnik magazynowy nie cieszy się żadną ochroną przed zwolnieniem. Jego zwolnienie bez wypowiedzenia miało natychmiast moc obowiązującą. Po 24 latach przynależności do zakładu – z tego 18 lat przy taśmie montażowej – znalazł się natychmiast na ulicy i otrzymał od urzędu pracy dodatkowo jeszcze 3 miesięczny termin blokujący z powodu rzekomo "zawinionego przez siebie zwolnienia". Na skutek tego, przez trzy miesiące po utracie swojego miejsca pracy nie otrzymywał on ani centa zasiłku dla bezrobotnych. Aby stwierdzić nielegalność a tym samym nieważność zwolnienia bez wypowiedzenia, musiał on sam wnieść skargę przeciwko światowemu koncernowi. 10 maja 2005 roku zebrała się pierwsza izba Sądu Pracy Bochum pod przewodnictwem sędziego van der Leedena na pierwszym posiedzeniu w tej sprawie. Liczni koledzy przybyli, aby śledzić proces i wspierać Richarda Kaczorowskiego. Kierownictwo przedsiębiorstwa Opel reprezentowane było przez adwokata dr. Markusa Kappenhagena z kancelarii Baker & McKenzie, jednej z największych kancelarii adwokackich, jak również przez Elmara Eisinga, członka kierownictwa personalnego w Bochum. Tak jak w swoim zwolnieniu twierdziły one powołując się na wymienionego przez siebie świadka obciążającego, że Kaczorowski w sobotę 16 października 2004 roku dopuścił się karalnych czynów przymuszania (poprzez grożenie przemocą) i groźby (poprzez przestępstwo), aby zmusić innych współpracowników do udziału w strajku. Prawie cztery godziny trwało przesłuchanie skarżącego i wymienionych przez przedsiębiorstwo pięciu świadków obciążających. Sędzia van der Leeden przepytał najpierw skarżącego Kaczorowskiego co do wydarzeń w tamtym dniu, a ten poinformował: "Pracuję w logistyce zakładu. Tego dnia poszliśmy do hali zakładu, aby obejrzeć nowy model OplaZafiry." Sędzia van der Leeden zdziwił się: "Mogliście tak po prostu wejść do hali? Nie było żadnych straży strajkowych?" Richard Kaczorowski: "Praktycznie każdy współpracownik mógł tam wejść i wyjść. Byliśmy zdziwieni, że w hali pracowano. Zagadnąłem jednego kolegę i powiedziałem: "Kolego, tu chodzi o naszą przyszłość, dlaczego nie jesteś na zewnątrz?"– Zupełnie normalna wymiana zdań, jakie podczas każdej walki robotniczej pojawiają się tuziny, jeśli nie setki razy. Sędzia van der Leeden powiedział wtedy: "To jest w porządku, jeżeli Pan to powiedział." Następnie próbował on jednak skłonić Kaczorowskiego do ugody z firmą. Przedłożone mu zostały jakoby zeznania świadków, które Opel zebrał na piśmie, i świadkowie ci z pewnością nie powiedzą teraz nic innego przed sądem, tak więc oczekiwać należy potwierdzenia zwolnienia. Sędzia uważał, że skarżący powinien lepiej od razu pójść na ugodę, nawet, jeśli w najlepszym wypadku wyniknęłoby z tego dla niego jedynie "symboliczne odszkodowanie" Adwokat Kappenhagen, który w tym momencie najwidoczniej był zdania, że sprawa ta wygląda dobrze dla Opla, a źle dla pracownika, sprzeciwił się: "Mówimy tutaj o przymuszaniu, dlatego też symboliczne odszkodowanie jest problematyczne." Również pan Eising z kierownictwa personalnego dał do zrozumienia, że nie tak łatwo zgodziłby się z ugodą i podkreślił wyraźnie, że proces ten ma duże znaczenie dla Opla. Sędzia naciskał jednak dalej na ugodę i po krótkiej przerwie w rozprawie przedstawił do tego propozycję z dwoma alternatywami, które właściwie obydwie zakładały przekształcenie zwolnienia bez wypowiedzenia w zwolnienie terminowe. Przy zwolnieniu terminowym do dnia 31. października 2004 miałby on jeszcze otrzymać – ze względu na przynależność do zakładu przez prawie 25 lat – śmieszne odszkodowanie w wysokości 20.000 euro. Richard Kaczorowski, który z własnych środków nie może opłacić adwokata i z tego powodu musiał otrzymać prawne wparcie "DGB Rechtsschutz GmbH" - "Niemieckiego Zrzeszenia Związków Zawodowych Ochrona Prawna Sp.zoo", odrzucił obydwie propozycje ugody przy owacyjnych brawach publiczności i oświadczył, że oskarżenia są zupełnie bezpodstawne, a tym samym zwolnienie jest bezprawne: "Chcę wrócić do zakładu na moje miejsce pracy!" Teraz sędzia van der Leeden przeprowadził przesłuchanie pięciu świadków obciążających przedsiębiorstwa, co do wydarzeń tamtej soboty. W piśmie zwalniającym powołując się na tych świadków koncern uzasadnił swoje postępowanie tym, że Kaczorowski zastraszył współpracowników poprzez groźbę użycia przemocy i zmusił organizującego produkcję W. i kierownika zakładu R., żeby zarządzili przerwanie pracy. Jednak przed sądem, tylko kierujący pracownik W. pozostał przy tej wypowiedzi: "Zatrzymajcie maszyny!", krzyczał Kaczorowski, i "Sprowadzę tu tą hołotę, wtedy będzie problem!" Trzymał przy tym w ręce swój telefon komórkowy, aby zatelefonować, prawdopodobnie aby sprowadzić "hołotę". Pod pojęciem "hołota", rozumiał on, W., strajkujących przed bramą zakładu. "Lecz ja nie bałem się skarżącego", kontynuował W., ale z troski o bezpieczeństwo i zdrowie swoich współpracowników czuł on się zmuszony, posłać ich do domu. Godne uwagi w wywodach świadka W. było to, że dla niezaangażowanego obserwatora sprawiały one wrażenie bardzo niewiarygodnych. Jako "mob" odbierani i określani są strajkujący pracownicy przy bramie zakładu przez przedsiębiorców i ich menagerów, ale nie przez własnych solidarnie powiązanych z nimi kolegów. Ponadto jego zeznania, co do okoliczności zaprzestania pracy były sprzeczne nie tylko z zeznaniami skarżącego, ale również z zeznaniami czterech innych świadków obciążających z Opla, przy których chodziło o pracowników montażu. Wszyscy oni oświadczyli, że nie zostali zastraszeni i nie czuli się również zagrożeni. Wymiana słów pomiędzy jednym z nich a skarżącym była wprawdzie bardzo głośna, ale powodem tego były też warunki panujące w pomieszczeniu – pomiędzy nimi znajdował się moduł montażowy. Nikt nie czuł się obrażony, a poza tym w tamtych dniach w zakładzie w ogóle dużo się krzyczało. Pracę przerwaliby, ponieważ i tak była prawie zakończona. Niektórzy ze świadków przytaczali również ogólną sytuację strajkową jako przyczynę: Również w dziale konserwacji i napraw, gdzie tego dnia również pracowano, w międzyczasie przestano już pracować. W każdym razie wszyscy czterej zaprzeczyli temu, że zachowanie Kaczorowskiego było przyczyną do przerwania pracy. Sędzia van der Leeden ponownie przerwał zeznania czterech pracowników montażu poprzez wyrażenie zdziwienia, ponieważ nie zgadzały się one w żaden sposób z "dowodami" i "zeznaniami świadków", które zebrane zostały przez kierownictwo przedsiębiorstwa podczas jego własnych "przesłuchań". "Co jest teraz prawdą, zeznanie przedłożone przez Opla, czy też zeznanie złożone teraz przez Pana przed sądem?", zapytał on kilku świadków, i odpowiedź za każdym razem brzmiała: "Zeznanie złożone teraz przed sądem!" Jednak, mimo że złożone przed sądem zeznania w żaden sposób nie potwierdziły zarzutu zmuszania czy grożenia, sąd nie był gotów wydać natychmiast odpowiedniego wyroku i zadecydować o nieważności zwolnienia. Sędzia van der Leeden stwierdził jedynie na koniec, że świadkowie odciążający skarżącego nie bedą już potrzebni. Zaproponował on około czterotygodniową przerwę w procesie, aby wszyscy biorący w nim udział mogli przemyśleć dotychczasowe postępowanie i zeznania. On osobiście liczy się teraz z zakończeniem sporu prawnego ugodą. Ten koniec pierwszego dnia procesu może tylko oznaczać, że ze wszystkich stron – przedsiębiorstwa, związków zawodowych i rady zakładowej – presja na Richarda Kaczorowskiego, żeby zgodzić się na taką ugodę, stanie się znacznie silniejsza. Kierownictwo przedsiębiorstwa jest tak jak i wcześniej zdecydowane utrzymać zwolnienie w mocy, i ugodę nawet z odszkodowaniem uznałoby za sukces, ponieważ przede wszystkim zależy mu o przeforsowaniu zwolnienia i ustanowienia przykładu dla wszystkich zatrudnionych. Jeśli chodzi o związki zawodowe, których członkiem jest Richard Kaczorowski od 24 lat, i płaci odpowiednie składki, i właściwą dla niego radę zakładową pod przewodnictwem Rainera Einenkela, to ich stanowisko widać wyraźnie na podstawie następujących faktów: Po pierwsze: Podczas walki robotniczej, gdy tysiące zaprzestały pracy, rada zakładowa wydała pozwolenie, w oczywisty sposób za plecami swoich kolegów, na pracę nadobowiązkową, ewentualnie nie wycofała wcześnie udzielonego pozwolenia. Tym samym rada zakładowa usankcjonowała pracę łamistrajków i stworzyła warunki do wymiany słów w zakładzie w dniu 16 października 2004 roku, którą przedsiębiorstwo próbuje teraz wykorzystać jako pretekst do swojej akcji karnej przeciwko Richardowi Kaczorowskiemu. Po drugie: IG Metall i rada zakładowa za pomocą wszelkich gróźb i trików zatroszczyły się 20 października na zebraniu załogi o przerwanie strajku i nie uzgodniły, jak to jest w zwyczaju, z przedsiębiorstwem zniesienia wynikających ze strajku kar dyscyplinarnych i akcji karnych w stosunku do pojedynczych pracowników. Poprzez odmowę uzgodnienia klauzuli dotyczącej kar dyscyplinarnych, otworzyli oni drogę dla zwolnienia bez wypowiedzenia Turhana Erwina i Richarda Kaczorowskiego. Po trzecie: Następnie rada zakładowa ograniczyła się do formalnego złożenia protestu przeciwko zwolnieniom, ale poza tym pozostawiła zwolnionych kolegów swojemu losowi. Ponadto rada zakładowa wzbrania się również, oddać do dyspozycji chociażby jeden cent z pieniędzy w wysokości 23.000 euro, które zebrane zostały podczas strajku wśród ludności i w innych zakładach, aby wesprzeć kolegów w trudnej sytuacji. Załoga okazała wielką solidarność ze zwolnionymi kolegami. Zebranych zostało ponad 3.000 podpisów na piśmie protestacyjnym przeciwko zwolnieniom. Jednak rada zakładowa odmówiła tylko jeden jedyny raz z powodu zwolnień zastosowanych wobec Ersina i Kaczorowskiego zgody na wniosek kierownictwa przedsiębiorstwa o pracę ponadwymiarową. Poprzestała na tym, chociaż jej i związkom zawodowym łatwo byłoby częściej odmówić pracy dodatkowej czy też zorganizować "spotkania informacyjne" o zwolnieniach bez wypowiedzenia i toczących się w związku z nimi procesami. Gdyby komitet solidarnościowy w Bochum i Recklinghausen i załoga innego zakładu nie zebrały dla niego w sumie około 2.500 euro, Richard Kaczorowski w pierwszych trzech miesiącach po zwolnieniu nie mógłby nawet zapłacić czynszu. Każdy następny tydzień bezczynności ze strony związków zawodowych i rady zakładowej zaostrzają osobistą gospodarczą i moralną presję na Kaczorowskiego. Dlatego redakcja WSWS wzywa załogi wszystkich zakładów General Motors i wszystkich czytelników do obrony Richarda Kaczorowskiego i Turhana przeciwko zwolnieniu bez wypowiedzenia. Odparcie tego ataku jest ważne, aby przygotować nadchodzące walki w celu obrony miejsc pracy i wynagrodzeń wszystkich zatrudnionych. Redakcja WSWS jest gotowa opublikować listy protestacyjne, pisma solidarnościowe czy też informacje o sytuacji w innych miejscach produkcji i nawiązać kontakt z zatrudnionymi w Polsce, Szwecji, Belgii i USA. Piszcie listy protestacyjne i żądajcie w nich natychmiastowego wycofania zwolnień obydwu kolegów z Bochum. Piszcie na następujące adresy: Adam Opel AG i Adam Opel AG i Adam Opel AG Wysyłajcie kopie Waszych listów protestacyjnych na adresWorld Socialist Web Site.
Copyright 1998 - 2013 World Socialist Web Site! |