Dzisiejsze nowości ! INNE JĘZYKI NAJWAŻNIEJSZE Po wyborach w USA |
WSWS : WSWS/PL : Aktualne analizy
Ostre protesty górników w przeddzień wyborów23 czerwca 2005 rokuArtykuł autorstwa Brigitte Fehlau ukazał się 19 sierpnia 2005 w języku niemieckim na stronie WSWS W końcu lipca gwałtownie rozładowała się wściekłość górników w Warszawie w walkach ulicznych z policją i siłami bezpieczeństwa. Urzędujący jeszcze rząd Sojuszu Lewicy Demokratycznej (SLD) pod przywództwem bezpartyjnego eksperta do spraw finansów Marka Belki zapowiedział zlikwidowanie wcześniejszych emerytur dla górników. Zgodnie z dotychczasowym prawem każdy górnik uzyskiwał prawo do pełnej emerytury po przepracowaniu pod ziemią 25 lat. Teraz rząd planuje podniesienie wieku emerytalnego górników do zwyczajowego wieku 65 lat. Jednak z powodu ciężkiej pracy pod ziemią wielu górników w ogóle nie osiąga tego wieku, choruje albo też jest w takim stanie fizycznym, że nie mieliby żadnej korzyści z tej emerytury. W związku z tym propozycja rządu spotkała się z olbrzymim oburzeniem. Związki zawodowe górników czuły się zobowiązane do zorganizowania tak zwanego "żądania obywateli" przeciwko wydłużeniu czasu pracy, który to dokument podpisany został przez 150.000 ludzi. Gdy 26 lipca Komisja Polityki Socjalnej obradowała w Warszawie nad nowym prawem emerytalnym, przed budynkiem parlamentu protestowało co najmniej 7000 górników. "Oddajcie nam naszą emeryturę" roznosiło się echem po warszawskim śródmieściu. Według doniesień prasowych robotnicy i jednostki specjalne policji stali początkowo pokojowo naprzeciw siebie. Ale gdy pojawiły się pogłoski o niepowodzeniu rozmów pomiędzy związkami zawodowymi i przedstawicielami rządu, górnicy dali upust swojej złości. Doszło przy tym do bójki ze specjalnymi jednostkami policji, które zastosowały armatki wodne i gaz łzawiący. Około 60 demonstrantów zostało aresztowanych. Aby zapobiec rozszerzeniu się niezadowolenia oraz przyłączeniu się do górników ze względu na rosnący kryzys społeczny robotników z innych gałęzi przemysłu, media rozgłaszały mającą wzbudzić strach bajeczkę o awanturujących się, częściowo pijanych górnikach, którzy zaatakowali policję i publikowały relacje i zdjęcia bójek i rannych policjantów. Równocześnie rząd wycofał się. Przedstawiciele związków zawodowych i rzecznik marszałka Sejmu Włodzimierza Cimoszewicza (SLD) poinformowali, że komisja zadecydowała o pozostaniu przy starym systemie emerytalnym dla górników i w związku z tym przekaże on odpowiednie zalecenie do parlamentu Nie ma co do tego wątpliwości, że to taktyczne wycofanie się rządu nie rozwiązuje problemu. W związku ze zbliżającymi się dwoma wyborami – na 25 września zapowiedziane są wybory parlamentarne a 23 października nastąpią wybory prezydenckie – przedstawiciele rządu nie chcą zaostrzać konfliktu z górnikami. Cimoszewicz jest przy tym kandydatem na prezydenta i chętnie widzianym następcą urzędującego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Rząd próbuje po prostu zyskać na czasie. Nic nie przemawia za tym, że po wyborach cokolwiek zmieni się na korzyść ludności – przeciwnie. Wszystkie partie zapowiedziały już, że w niezmniejszony sposób kontynuowały będą politykę cięć i prywatyzacji, która w tym roku doprowadziła już do wielorakich protestów przeciwko urzędującemu rządowi. Górnictwo węglowe w Polsce przeżyło w ciągu piętnastu lat po przełomie szybki upadek. W czasach reżimu stalinowskiego ta gałąź przemysłu była siłą pociągową polskiej gospodarki i górnicy, w przeciwieństwie do reszty ludności mieli względnie uprzywilejowaną pozycję. W międzyczasie zlikwidowano jednak 250.000 miejsc pracy w górnictwie, pensje zostały obniżone a warunki pracy drastycznie zaostrzone. Całe regiony Śląska są zubożałe i nie ma widoków na poprawę tej sytuacji. Państwowe zasiłki w przypadku bezrobocia, jeśli w ogóle się je otrzymuje, są tak małe, że nie wystarczają do życia. Większość jest zmuszona starać się o jakieś dodatkowe dochody, nawet, jeśli musi zbierać złom na złomowiskach i wysypiskach śmieci lub wydobywać węgiel w zamkniętych już kopalniach. Bezrobocie wynosi w Polsce zgodnie z oficjalnymi danymi około 20 procent a wśród młodzieży jest nawet dwukrotnie wyższe i osiąga około 40 procent. W służbie zdrowia w związku z prywatyzacjami panują katastrofalne warunki. Jeśli w części społeczeństwa w ogóle istniały jakiekolwiek nadzieje w związku z przystąpieniem kraju do UE, to po ponad roku członkostwa uleciały one i ustąpiły miejsca rozczarowaniu. Panująca w Polsce elita i ogólna sytuacja polityczna od lat jest bardzo niestabilna. Każdy rząd po 1989 roku miał przede wszystkim jeden cel: przebudowe i prywatyzację przemysłu, rolnictwa i służby zdrowia. Związane było to z masowymi zwolnieniami, rosnącą nędzą w społeczeństwie a jednocześnie z lukratywnymi stanowiskami dla byłych przedstawicieli biurokracji stalinowskiej i biurokratów ruchu Solidarność. Żaden z tych rządów, które wszystkie głęboko uwikłane były w korupcję, nie przetrwał przy tym dłużej niż jeden okres legislacyjny. W celu utrzymania władzy panująca polska elita ciągle się przegrupowywała. Tworzone i rozwiązywane były partie i sojusze wyborcze, ale znane osoby pojawiały się ciągle na najróżniejszych stanowiskach rządowych i ministerialnych. Urzędujący rząd, dowodzony przez Sojusz Lewicy Demokratycznej (SLD) opiera jest przy tym całkowicie na tradycji swoich poprzedników. Celem rządu, który doszedł do władzy, w roku 2001, wtedy jeszcze pod przywództwem premiera Leszka Millera – byłego członka biura politycznego stalinowskiej PZPR i późniejszego przewodniczącego SLD – było wprowadzenie Polski do UE. Dyrektywy brukselskie wymagały rygorystycznego zniszczenia wszystkich społecznych systemów bezpieczeństwa i rząd uczynił to swoim programem. Przebudowy i prywatyzacje przemysłu i rolnictwa kontynuowane były z całym rygorem. Jeśli chodzi po politykę zagraniczną, to rząd SLD poparł wojnę USA przeciwko Irakowi i wysłał polskie wojska. Szybko stało się jasne, że rząd ten tkwił dużo głębiej w korupcyjnym bagnie, niż każdy inny przed nim. 1 maja 2004 roku dokonało się przystąpienie Polski do Unii Europejskiej a dzień później ustąpił z urzędu Leszek Miller. Teraz interesy rządu przejął bezpartyjny ekspert do spraw finansów Marek Belka, który wcześniej zatrudniony był w amerykańskiej administracji cywilnej w Bagdadzie. Rząd SLD jest tymczasem tak znienawidzony, że zgodnie z ankietami poparcie dla partii leży poniżej 5 procent i stąd też ma ona niewielkie szanse wejść jeszcze raz do parlamentu. Dlatego też wszyscy wiodący członkowie rządu, włącznie z samym Balką, opuścili ponownie tonący okręt. Już teraz można przewidzieć, że po wyborach parlamentarnych we wrześniu, do władzy dojdzie skrajnie prawicowo-konserwatywny rząd. W ankietach Platforma Obywatelska (PO) i Prawo i Sprawiedliwość (PiS) plasują się razem na czele ze swoimi 40 procentami. Obydwie partie zapowiedziały kontynuowanie polityki poprzedników a przy tym jeszcze ostrzejsze cięcia socjalne. Jednocześnie obydwie partie stawiają na ścisłą współpracę z USA i podżegają polski nacjonalizm. PiS ma ponadto w swoim programie wprowadzenie kary śmierci. Rosnąca przepaść pomiędzy społeczeństwem i elitą polityczną wyraża się również tym, że badanie opinii publicznej zapowiada znaczne obniżenie się uczestnictwa w wyborach.
Copyright 1998 - 2013 World Socialist Web Site! |