Dzisiejsze nowości ! INNE JĘZYKI NAJWAŻNIEJSZE Po wyborach w USA |
WSWS : WSWS/PL : Aktualne analizy
Przypadek Terri Schiavo a kryzys polityki i kultury w Stanach Zjednoczonych29 kwietnia 2005 rokuArtykuł Davida Northa tłumaczony z języka angielskiego (4.kwietnia 2005) ukazał się w języku niemieckim na stronie WSWS w dniu 9. kwietnia 2005 Poniżej publikujemy mowę, którą David North, narodowy sekretarz Socialist Equality Party i redaktor naczelny World Socialist Web Site wygłosił na publicznym spotkaniu w dniu 3 kwietnia w Nowym Jorku. Czasami w życiu narodu pojawiają się osobliwe i nieoczekiwane wydarzenia, które przyciągają uwagę milionów ludzi i w sposób, który był nie do przewidzenia, narzucają daleko sięgające historyczne, polityczne i moralne pytania. Niejako odkrywają one centralne i brzydkie prawdy o społeczeństwie, w którym rozgrywa się to wydarzenie. Takim wydarzeniem jest przypadek Terri (Theresy) Schiavo. Kontrowersją wokół losu tej nieszczęśliwej kobiety i jej oblężonego męża jest pryzmat, na którym jak promień światła załamują się niedobre społeczne sprzeczności Stanów Zjednoczonych. Smierć Terri Schiavo nie powinna być niczym innym jak osobistą tragedią pojedynczej rodziny. Nawet, jeśli uraz mózgu, którego pani Schiavo doznała przed 15 laty, był ekstremalny – odebrał jej wszystkie elementy świadomej egzystencji, bez których dalsze życie nie jest niczym innym jak ogólną sumą kontynuowanych procesów biologicznych – to w Stanach Zjednoczonych każdego dnia niepoliczalna ilość małżonków i, w zależności od okoliczności rodziców i dzieci, konfrontowanych jest z decyzją, przed podjęciem której stał jej mąż. W jakimś momencie naszego życia prawdopodobnie każdy z nas będzie zmuszony, po uzgodnieniu z lekarzami zadecydować, czy nadszedł czas ograniczyć pomoc medyczną dla bliskiego nam człowieka lub też całkowicie jej zaprzestać. Możemy tylko mieć nadzieję, że w takich okolicznościach będzie nam dozwolone podjęcie decyzji na podstawie mądrej oceny naszych rzeczywistych medycznych możliwości i wiedzy, co do osobistych życzeń pacjenta, bez wtrącania się państwa, fundamentalistycznych i neofaszystowskich głupców i masmediów. Nikt nie mógłby przewidzieć, że ten szczególny przypadek przyciągnie narodową uwagę. A jednak teraz, gdy to się zdarzyło, nie można powiedzieć, że jest to zupełnie zaskakujące, że taki przypadek przybrał tak ogromy wymiar. Jedyne w swoim rodzaju otoczenie narodowe, które ten przypadek uczyniło możliwym, jest wynikiem wielu dziesiątek lat politycznego, społecznego i, również to musi zostać powiedziane, intelektualnego upadku. Oczywiście demagogia fundamentalna i szarlataneria nie są w żadnym razie nowym fenomenem w Stanach Zjednoczonych. Ale nigdy przedtem rząd narodowy i panująca partia polityczna nie uczyniły fundamentalizmu chrześcijańskiego o charakterze amerykańskim jako ideologii, własną ideologią i nie próbowały stworzyć z szerokiej sieci reakcyjnych fundamentalistycznych organizacji masowej bazy politycznej. We wcześniejszych i zdrowszych okresach amerykańskiej historii fundamentalistyczna ignorancja i demagogia były przedmiotem narodowej drwiny – wystarczy pomyśleć o esejach H.L. Menckena czy też powieściach Sinclair Lewis. Wiele pokoleń amerykańskiej młodzieży wprowadzonych zostało poprzez sztukę teatralną i film Inherit the Wind w absurdy fanatycznego kazania biblii i dogmatyzmu chrześcijańskiego. Proces Scopes z roku 1925, o którym traktuje Inherit the Wind został uznany za żałosne, ostatnie oburzenie się religijnej bigoterii i ignorancji w Ameryce przeciwko siłom nauki, rozsądku i postępu. Jak głęboko upadła Ameryka w ciągu 80 lat! Kto może dzisiaj jeszcze z pewnością powiedzieć, że ściganie z mocy prawa z powodu głoszenia nauki ewolucji nie jest realnie grożącym niebezpieczeństwem w jednym czy drugim stanie tego kraju? Ale z, czy też bez karnego ścigania, nauka o ewolucji skreślana jest już z dużej ilości Highschool-Curricula lub też przedstawiana jest jako spekulacyjna teoria – równoprawna z opierającymi się na Biblii wersjami pochodzenia Ziemi i człowieka, jakie rozpowszechniane są poprzez mitologie kreacjonistów i "Intelligent Design". Wtrącanie się rządu Busha w przypadek Schiavo jest zaledwie najwidoczniejszym przykładem zorganizowanej przez niego inkwizycji skierowanej przeciwko naukowcom. Wypaczenie obrazu i zmniejszenie badań naukowych przyjmuje w życiu publicznym Stanów Zjednoczonych coraz szersze i bardziej zwariowane formy. I tak ministerstwo spraw wewnętrznych USA usytuowało w 2003 roku w oficjalnej księgarni Parku Narodowego Grand Canyon nową książkę, która nosi tytuł Grand Cayon: inne spojrzenie. Książka ta przytacza argumenty przeciwko osiągniętemu na drodze naukowej przez ponad wiek badań geologicznych zrozumienia, że kanion powstał na przestrzeni milionów lat. Zamiast tego, twierdzi się w niej, że Grand Canyon jest produktem jednego jedynego katastrofalnego wydarzenia, które dokonało się przed kilkoma tysiącami lat – coś na kształt biblijnego potopu. Mimo wściekłego protestu związków geologicznych, ten religijny traktat znajduje się nadal w księgarniach finansowanego przez państwo Parku Narodowego. (patrz również "The Attack on Science" Majorie Heins, 21 grudnia 2004, Common Dreams News Center, www.commondreams.org) Amerykański Związek Zaniepokojonych Naukowców zwrócił uwagę na powagę tej sytuacji w raporcie, który opublikował w marcu 2004 roku pod tytułem "Integralność naukowa w polityce: Badanie nadużycia nauki przez rząd Busha". Najważniejsze wyniki tego badania to: "1. Istnieje ustalony wzór ucisku i zniekształcania wyników badań naukowych przez wysokiej rangi politycznych pełnomocników rządu Busha w dużej ilości władz stanowych. Srodki te mają konsekwencje dla ludzkiego zdrowia, bezpieczeństwa publicznego i społecznego dobrobytu. 2. Istnieje jasna i przekonywująca dokumentacja obszernych starań manipulowania naukowym systemem doradczym państwa, aby zniszczyć zalecenia, które mogłyby nie odpowiadać politycznemu kursowi rządu. 3. Istnieją dowody, że rząd często nakłada restrykcje, co wolno powiedzieć lub napisać zatrudnionym przez państwo naukowcom na "drażliwe" tematy. 4. Istnieją wyraźne dowody, że rząd Busha w bezprzykładnym wymiarze uprawia manipulację, ucisk i fałszywe przedstawiania nauki." Raport ten podpisany został przez ponad 60 wiodących naukowców w Stanach Zjednoczonych, wśród których znajdują się liczni laureaci Nagrody Nobla. Tylko w kraju, w którym naukowe myślenie jest pod okupacją, szaleńczy, haniebny i poniżający spektakl wokół przypadku Terri Schiavo przybrać mógł tak ogromny polityczny wymiar. Biały Dom, kongres jak i gubernatorzy i parlament stanu Floryda w sojuszu z fundamentalistyczną prawicą, podeptali konstytucję, aby "ratować" kobietę, której świadome życie zakończyło się przed 15 laty. Media rozpowszechniają nie tylko kłamstwa i fałszywe informacje kampanii "Ratujcie Terri", oferują również forum dla otwartego zachęcania do przemocy przeciwko Michaelowi Schiavo a nawet sędziom, którzy utrzymali podstawowe zasady konstytucji, gdy w zgodności z wyrażonymi wcześniej przez panią Schiavo życzeniami udzielili pozwolenia na zakończenie stosowania środków przedłużających nieświadomą biologiczna egzystencję, Niszczący upadek życia politycznego i intelektualnego w Stanach Zjednoczonych znajduje swój wyraz nie tylko w agitacji ekstremalnej prawicy, lecz również w zupełnym podporządkowaniu Partii Demokratycznej i innych sił, które tradycyjnie występowały jako obrońcy demokratycznych praw i reprezentanci postępu społecznego. Bez współudziału Partii Demokratycznej, republikanie nie mogliby przebić się przez kongres ze swoją niezawoalowaną, wrogą konstytucji "Ustawą-Terri", która jako decyzja parlamentu legalizować miała unieważnienie centralnych demokratycznych praw. Do swojej decyzji, odrzucenia ostatniego wniosku rodziny Schindler, sędzia Birch z sądu rewizyjnego dołączył stanowisko, w którym ostrzegał on, że "władza ustawodawcza i wykonawcza naszego państwa postępowała w sposób, który w udowodniony sposób jest niezgodny z projektem naszych założycieli dla formy rządzenia wolnego narodu – z naszą konstytucją". Dodał zdanie, które w tekście dokumentu sądowego wyróżnione jest kursywą: "Jeśli dzisiaj dopuszczone zostaną ograniczenia w niezawisłości władzy sądowej, to stworzony zostanie precedens dla lekceważenia konstytucji w przyszłości." Powaga tego zadziwiającego ostrzeżenia nie znajduje echa w stanowiskach, nie mówiąc już o działaniach przywództwa Partii Demokratycznej. Partia Demokratyczna nie zareagowała prawie nawet na żądania siłowego odwetu, które po śmierci pani Schiavo usłyszeć było można z ust opryszka Toma DeLaya, który przewodniczy Izbie Reprezentantów. Gdy DeLay otwarcie mówi o zabiciu wysokiej rangi przedstawicieli Partii Demokratycznej, przywódcy tej tak zwanej opozycji reagują zaledwie speszonymi i bojaźliwymi upomnieniami. Wniosek z tego faktu wynika taki, że Partia Demokratyczna jest zupełnie niezdolna i nie zainteresowana w jakikolwiek sposób obroną ustanowionych w konstytucji praw. Ten polityczny fakt nie może zaskakiwać nikogo, kto w uważny sposób śledził w minionych dwóch dziesięcioleciach polityczny rozwój Partii Demokratycznej – nie mówiąc o jej poniżającym podporządkowaniu wobec rządu Busha we wszystkich ważnych punktach polityki – od rozpoczęcia nielegalnej inwazji na Irak i zmasowanego naruszenia demokratycznych praw, jakie znalazły wyraz w pakiecie ustaw Patriot Act, aż do zniszczenia przede wszystkim tego, co pozostało z ustawodawstwa społecznego, które powstało pomiędzy latami trzydziestymi i sześćdziesiątymi dwudziestego wieku. To, że poniżenie Partii Demokratycznej odzwierciedla głębszy proces społeczny, widać po reakcji innych elementów politycznych na przypadek Terri Schiavo, które to tradycyjnie powiązane były z amerykańskim liberalizmem. W ubiegłym tygodniu kampania prowadzona za ponownym założeniem sondy żołądkowej u Terri Schiavo otrzymała poparcie Jesse Jacksona, Ralpha Nadea i znanego kolumnisty Nata Hentoffa, który pisze dla Village Voice i sławiony był jako obrońca wolności obywatelskich. Stanowiska tych indywiduów, których polityczny efekt polega na dezorientowaniu opinii publicznej i usprawiedliwianiu działań ekstremalnej prawicy, rzucają się w oczy nie tylko z powodu ich politycznego oportunizmu – jasna próba znalezienie drogi porozumienia z rozwijającą się politycznie prawicą. Jeszcze bardziej zasługujący na uwagę jest jej intelektualny prymitywizm i zakłamanie. Interwencję Jacsona można zbyć jako czyn niepoprawnego szarlatana i politycznej marionetki. Ale oświadczenie Nadera nie może zostać po prostu zignorowane. Po tym jak występował on wielokrotnie jako kandydat w wyborach prezydenckich i prezentował się przy tym jako lewicowa alternatywa do kontrolowanego przez gospodarkę systemu dwupartyjnego, teraz Nader razem z Wesleyem J. Smithem, który regularnie pisze dla prawicowego czasopisma National Review, wyraził stanowisko, z którego można odczytać, że: "Terri Schiavo wyrządzana jest krzywda. Gorzej jeszcze: Ta powolna śmierć poprzez brak tlenu nałożona jest na nią w imieniu prawa, poprzez procesy, w których w okolicznościach wątpliwości – a w tym przypadku było wiele wątpliwości – zadecydowano o śmierci, a nie o dalszym życiu." Wątpliwości? Wiele wątpliwości? Czyje wątpliwości? Wśród naukowców i neurologów? Wśród tych, którzy rozumieją chemiczne i biologiczne podstawy świadomości? W rzeczywistości, jeśli chodziło o beznadziejność stanu zdrowia pani Schiavo - brak jakiejkolwiek świadomości, jej niezdolność do jakiegokolwiek odczuwania świata zewnętrznego, utrata jej zdolności do przetwarzania wrażeń zmysłowych – nie istniały żadne wątpliwości wśród wszystkich uznanych neurologów. Diagnoza wegetatywnego stanu pani Schiavo mogła tylko o tyle poddana być w wątpliwość, o ile na podstawie jej stanu było niemożliwe, wykluczenie z całą pewnością minimalnej teoretycznej możliwości, że pacjentka zachowała niewielką resztę świadomego odczuwania. O tyle o ile nieprawdopodobne było to ze względu na stan mózgu pani Schiavo, możliwość ta nie mogła być absolutnie wykluczona – chociaż, strasznym jest branie tej możliwości pod uwagę, ponieważ oznaczałoby to, że pani Schiavo przez 15 lat w zupełnym milczeniu i nie dającej się wyrazić beznadziejności znosić musiała niewyobrażalne cierpienie. Kolumna Nata Hentoffa w Village Voice składa się przede wszystkim z haniebnego paszkwilu przeciwko Michaelowi Schiavo, któremu w złośliwy sposób zarzuca on, że "zdecydowanie życzy on śmierci swojej żonie". Hentoff powtarza zniesławienia z prawicowych mediów, że Schiavo popełnił wykroczenie "wobec swojej dużej odpowiedzialności prawnej jako opiekun" i poprzez to "odebrał swojej żonie w kilku przypadkach bezpośrednio szansę na poprawę". Hentoff oburza się, że Schiavo żyje w grzechu z inną kobietą, – co, jak on zaznacza, jest powodem, dla którego nie chce on, żeby jego żona pozostała przy życiu i wyzdrowiała. Ta złośliwa prezentacja Schiavo przez żądnego zemsty kolumnistę obalana jest przez solidne fakty, które przedstawiane są w jednym z niewielu uczciwych artykułów w mediach Mainstream w najnowszym wydaniu magazynu Newsweek. "W pierwszych latach, w których znajdowała się ona w tym stanie, Michale i Schindlerowie pozostawali w bardzo harmonijnych stosunkach i jakiś czas żyli nawet razem w jednym domu na wybrzeżu zatoki. Troszczyli się o to, żeby Terri otrzymała różne rodzaje terapii, między innymi terapię fizyczną, zajęciową i rekreacyjną. Gdy one nie pomogły, Michael zawiózł ją do Kalifornii, gdzie pewien lekarz w ramach eksperymentalnego postępowania, które ostatecznie się nie powiodło, implantował jej platynowe elektrody do mózgu. Po powrocie na Florydę, Michael przekonał rodzinę do tego, żeby sporządzić nagrania z jej glosami, które odtwarzał on Terri na walkmanie. Troskliwie starał się o jej wygląd, perfumował ją codziennie perfumami Picasso i ubierał ją w spodnie i dopasowane do nich bluzki marki The Limited. W domu opieki na Florydzie jego wymagania były tak wysokie, że administracja domu zastanawiała się, czy nie wydać wobec niego tymczasowego rozporządzenia. Jednak Gloria Centoze, która tam w tym czasie pracowała (i przypadkowo weszła poprzez małżeństwo do rodziny późniejszej przyjaciółki Michaela), przypomina sobie częsty komentarz pielęgniarek: może i jest on bastardem, ale gdybym była tak chora, chętnie miałabym go za męża. Aby móc lepiej troszczyć się o Terri, Michale zdobył wykształcenie pielęgniarza." Hentoff ignoruje w przypadku Schiavo po prostu wszystkie naukowe i medyczne fakty i stawia absolutnie kłamliwe twierdzenie, że nigdy nie doświadczyła ona "kompleksowego neurologicznego badania". W rzeczywistości pani Schiavo została gruntownie zbadana przez wykwalifikowanych neurologów, których wyniki badań poddane zostały krytycznej kontroli przez sądownictwo. W latach 1996 – 2002 sporządzone zostały dwie tomografie komputerowe jej mózgu. Neurolog Ronald Crandfort z Uniwersytetu Minnesota udzielił w ubiegłym tygodniu wywiadu dla stacji telewizyjnej MSNBC, w którym sprawdził wyniki drugiej tomografii komputerowej. Zdjęcia tomografii komputerowej pokazują, wyjaśnił on, że "nie ma żadnej kory mózgowej. […] Każdy neurolog czy też radiolog, który obejrzy te zdjęcia tomografii komputerowej, powie Państwu, że jej atrofia, nie mogłaby być gorsza, niż jest." Te liczne oszczerstwa w kolumnie Hentoffa obalane są przez oficjalny raport, który Jay Wolfson, zgodnie z prawem stanowym Florydy i na żądanie sądu ustanowiony dla pani Schiavo kurator procesu przedłożył w dniu 1 grudnia 2003 roku u gubernatora Florydy Jeba Busha. Raport opisuje w detaliczny sposób wymiar neurologicznych szkód u pani Schiavo, energiczne lecz bezużyteczne próby pobudzenia do życia kognitywnych funkcji – w bezpośredniej sprzeczności do twierdzeń prawicowej kampanii oszczerstw – zupełnie adekwatny nakład pieniędzy, które zostały obiecane pani Schiavo, po tym jak Michael w jej imieniu wniósł skargę z powodu błędów w sztuce lekarskiej. Raport stwierdza: "Sąd ustanowił fundusz powierniczy w celu finansowego odszkodowania dla Theresy, przy czym funkcję kuratora sprawował South Trust Bank i niezależna administratorka majątku. Fundusz ten był troskliwie prowadzony i rozliczany i Michael Schivao nie miał żadnej kontroli nad jego zarządzaniem. W dokumentacji zarządu funduszu nie ma żadnej wskazówki na jakąkolwiek niegospodarność w zarządzaniu majątkiem Theresy, a dokumentacja tej sprawy znajduje się w świetnym stanie." Po tym jak przez cztery lata wszelkie próby spowodowania chociażby najsłabszej iskierki kognitywnej świadomości zakończyły się niepowodzeniem, Michael Schiavo podjął w 1994 roku decyzję, że w wypadku zatrzymania akcji serca u jego żony, lekarze nie powinni podejmować żadnej akcji reanimacyjnej. Raport Wolfsona wyjaśnia nadto: "Decyzja Michaela podjęta została na podstawie dyskusji i konsultacji z lekarzem Teresy i wynikała z jego rozsądnego przekonania, że nie ma już nadziei na poprawę stanu zdrowia Teresy. Michael potrzebował ponad trzech lat, aby pogodzić się z tą rzeczywistością i zaczął akceptować myśl, że lepiej będzie, jeśli Teresa umrze w naturalny sposób niż miałaby w dalszym ciągu pozostawać w tym nieświadomym wegetatywnym stanie." Diagnosa, że Theresa Schiavo znajdowała się w trwałym stanie wegetatywnym postawiona została przez kompetentnych neurologów i wielokrotnie potwierdzona. Osobnik w stanie wegetatywnym nie jest upośledzonym człowiekiem, lecz istotą, która utraciła wszelką świadomość, wszelkie odczuwanie siebie samej i wszelką zdolność do świadomej interakcji ze światem zewnętrznym. Fałszywe przedstawianie stanu pani Schiavo – wynik kombinacji zakłamania i ignorancji – było jedną z najbardziej odrażających części składowych całej kampanii "Ratujcie Terri". Wegetatywny stan opisywany jest w New England Journal of Medicine w następujący sposób: "Kliniczny stan pełnej nieświadomości w stosunku do siebie samego i otoczenia, któremu towarzyszą cykle snu i braku snu z całkowitym lub częściowym zachowaniem autonomicznych funkcji podwzgórza i pnia mózgu. Stan ten może być przejściowy i stanowi wtedy stadium rekonwalescencji od ostrego lub chronicznego uszkodzenia mózgu lub też może być permanentny jako następstwo nieudanego procesu rekonwalescencji przy takich uszkodzeniach. Stan wegetatywny wystąpić może również jako wynik niemożliwych do powstrzymania chorób degeneracyjnych, metabolicznych lub neurologicznych czy też poprzez niedorozwój w rozwoju systemu nerwowego. Stan wegetatywny zdiagnozowany może zostać zgodnie z następującymi kryteriami: 1) brak oznak świadomości wobec siebie samego czy otoczenia i niezdolność do interakcji z innymi; 2) brak oznak utrzymujących się, zamierzonych i dobrowolnych reakcji zachowania na bodźce wizualne, akustyczne, dotykowe i zapachowe; 3) brak oznak rozumienia mowy czy też mówienia; 4) okresowy stan bezsenności, który wyraża się obecnością cykli snu i bycia obudzonym; 5) wystarczająco zachowane autonomiczne funkcje podwzgórza i pnia mózgu, które przy zastosowaniu opieki medycznej i pielęgnacji umożliwiają przeżycie; 6) nietrzymanie moczu i stolca i 7) zachowane w różnym stopniu odruchy nerwów mózgowych. […] Pacjenci w stanie wegetatywnym nie są zwykle nieruchomi. Mogą poruszać tułowiem lub kończynami w nie mający znaczenia sposób. Czasami mogą się uśmiechać, a u niektórych pojawiają się nawet łzy; niektórzy wzdychają, albo, bardzo rzadko jęczą lub krzyczą. [...] Takie aktywności są niezamierzone i tylko wtedy koordynowane, jeśli wyrażane są jako część składowa podkorowego, instynktownego wzorca, jako reakcja odruchowa na bodźce zewnętrzne. Te motoryczne aktywności mogą zrozumiane zostać błędnie jako zamierzone ruchy, reakcje te można jednak zaobserwować u pacjentów, u których dokładne badania nie odnotowały żadnych oznak psychologicznej świadomości czy też zdolności do wykonania wyuczonego zachowania." Nie można sobie wyobrazić, co ta egzystencja oznaczała dla Terri Schiavo, bo stan, w którym się ona znajdowała, wykracza poza wszelkie wyobrażenia. Terri nie mogła zastanawiać się nad swoim stanem, ponieważ ta część mózgu, od której zależą myślenie i odczuwanie, kora mózgowa, zniszczona została na skutek długotrwałego braku tlenu. Badania kliniczne, które przeprowadzone zostały na pani Schiavo, mogły tylko potwierdzić to, co wyraźnie pokazały obydwie tomografie komputerowe jej mózgu. Próby zaprzeczenia trwałego wegetatywnego stanu pani Schiavo – faktu, który ponadto długo nie był negowany przez Schindlerów, dopiero na koniec w ich niekończącej się kampanii procesowej – mogą oddziaływać przekonywująco tylko na tych, którzy odrzucają naukowy fakt, że świadomość ma swoją podstawę w procesach biochemicznych w mózgu i jest od nich zależna. Jedną ze strasznych tajemnic w przypadku Schiavo jest pytanie, dlaczego jej rodzice nawet po 15 latach zdecydowani są utrzymywać elementarną, biologiczną egzystencję ich córki. Odpowiedzi nie można znaleźć w istocie rodzicielskiej miłości, gdyż najbardziej podstawowy i najbardziej instynktowny element takiej miłości polega na chronieniu dziecka przed cierpieniem. Gdyby było prawdą to, co twierdzą Schindlerowie, że ich córka zachowała minimalna świadomość, co do swojego stanu, to ich obstawanie przy tym, żeby nie pozwolić jej umrzeć, można określić jako niewymownie okrutne. W rzeczywistości kurator procesu prawie nie mógł ukryć w swoim raporcie dla gubernatora Jeba Busha swojego własnego przerażenia wypowiedziami członków rodziny Schindlerów, które poczynili oni w trakcie długich przesłuchań przed procesem i rozprawą sądową w styczniu i lutym 2000 roku. Proces zakończył się decyzją sędziego Greera pozwolenia na usunięcie sądy żołądkowej z ciała Terri Schiavo. Wolfson pisał: "W trakcie sporu sądowego, przesłuchań i zeznań przed sądem, członkowie rodziny Schindlerów wyrazili przerażające przekonanie, że za wszelką cenę chcieliby utrzymać Theresę przy życiu. Podane zostały nieomal okrutne przykłady, w których członkowie rodziny odważyli się powiedzieć, że jeśli Theresa miałaby zachorować na cukrzycę i we wszystkich kończynach miałyby rozwinąć się guzy nowotworowe, zgadzają się oni na amputację każdej części ciała, a jeśli miałby zostać stwierdzony zawał serca, wtedy zgodziliby się oni na operację na otwartym sercu. [...] W zeznaniach świadków Schindlerowie oświadczyli hipotetycznie, że nawet gdyby Theresa oświadczyłaby im swoją wolę o przerwaniu sztucznego odżywiania, nie pozwoliliby oni na to. W trakcie tego bolesnego i trudnego procesu sądowego rodzina przyznała, że u Theresy zdiagnozowany został trwały stan wegetatywny." To zeznanie dopuszcza tylko wniosek, że postępowanie Schindlerów nie było motywowane przez racjonalne przemyślenia w interesie ich córki, lecz przez wymagania dogmatów religijnych. Żadne dowody naukowe nie mogły przekonać Schindlerów i ich fundamentalistycznych popleczników, że Terri Schiavo fizjologicznie nie była w stanie myśleć i czuć. Wychodząc z ich punktu myślenia, świadomość nie może być rozumiana jako proces biochemiczny, który dokonuje się w 100 miliardach neuronów mózgu, lecz jako promieniowanie niematerialnej "duszy". Oświadczenie Schindlerów w procesie z 2000 roku, że nie pozwoliliby na zaprzestanie stosowania u ich córki środków podtrzymujących życie nawet wtedy, gdyby to ona wyraziła wobec nich życzenie, żeby pozwolić jej umrzeć, doprowadza nas do jednego z najważniejszych prawnych problemów, o który chodziło w czasie walki o los pani Schiavo. Podczas swoich prób postawienia prawdy do góry nogami, prawica fundamentalistyczna i jej polityczni poplecznicy w rządzie Busha starali się o to, żeby ruch "Ratujcie Terri" przedstawić jako ruch "Prawo do życia". Ale jest prawnym faktem, że rzeczywiście istotne demokratyczne pytanie, które narzucił przypadek Schiavo, dotyczy prawa jednostki do swobodnego decydowania o swoim ciele bez wtrącania się ze strony państwa – co w tym przypadku oznaczałoby bronienie prawa Theresy Schiavo, do tego, aby nie przedłużać jej sztucznie życia. Sposób, w jaki pojęcie "prawo do życia" używane jest przez rząd Busha i prawicowe organizacje polityczno-religijne, to dokładnie odwrotność tego, co oznaczało ono w trakcie rozwoju amerykańskiego prawa. W pewnym ważnym artykule, który został opublikowany w 1890 roku w Haward Law Review, autorzy Louis D. Brandeis und Samuel D. Warren dyskutują kształtujące się znaczenie "prawa do życia", które zostało uznane w nieskodyfinowanym prawie (i ogłoszone e Deklaracji Niepodległości). W jednym zasłużenie chwalonym fragmencie Brandeis und Warren pisali, że "prawo do życia oznacza teraz, prawo do cieszenia się życiem – prawo do bycia pozostawionym w spokoju". Artykuł ten był intelektualnym kamieniem milowym na drodze do zakorzenionego w konstytucji prawa do prywatności. Znaczące demokratyczne implikacje argumentów Brandeisa i Warrena urzeczywistnione zostały 75 lat później w prekursorskiej decyzji Sądu Najwyższego w przypadku Griswold vs.Conneticut, w której wolność jednostki uchowana została przed wtrącaniem się państwa w sprawy osobiste. Specyficznym spornym przypadkiem, w którym zapadł ten wyrok sądu, było dochodzenie karne stanu Conneticut przeciwko Estelle Griswold. Pani Griswold była kierowniczką związku zajmującego się planowaniem rodziny (Planned Parenthood League). Została oskarżona o naruszenie ustawy z 19. wieku, zgodnie z którą w Stanach zabronione było informowanie, instruowanie i medyczne doradzanie parom małżeńskim o stosowaniu środków antykoncepcyjnych. Swoim stwierdzeniem, że ustawa, zgodnie z którą prowadzono dochodzenie przeciwko pani Griswold jest niezgodna z konstytucją, Sąd Najwyższy przyznał oficjalnie, że jednostki cieszą się sferą prywatności, w którą nie wolno wtrącać się państwu. W tym przypadku sąd stwierdził, że decyzja o stosowaniu środków antykoncepcyjnych należy do tej właśnie sfery prywatności. Decyzja w przypadku Griswold była podstawą dla wyroku również naznaczającego punkt zwrotny, w przypadku Roe vs. Wade w 1974 roku, wraz z którym przeforsowane zostało prawo do aborcji. Problem pojawił się w innej formie w 1975 roku, w przypadku młodej kobiety Ann Quinlan, która poprzez zażywanie narkotyków i alkoholu doznała masywnego nieodwracalnego uszkodzenia mózgu. Gdy stało się jasne, że wegetatywny stan Quinlans był nie do wyleczenia, rodzice jej poprosili o pozwolenie na odłączenie sztucznego oddychania. Prośba ta pierwotnie odrzucona została przez sąd okręgowy w New Jersey i wylądowała potem w stanowym Sądzie Najwyższym. Pod odsyłaczem do Griswold Sąd Najwyższy stwierdził, że "prawo do sfery prywatności" jest wystarczająco pojemne, aby pozwolić pacjentowi na decyzję, na odmówienie leczenia w określonych okolicznościach, tak samo jak wystarczająco jest pojemne, aby pozostawić kobiecie decyzję, do przerwania ciąży w określonych okolicznościach". Gdy Sąd Najwyższy New Jersey zrewidował decyzję niższej instancji, oświadczył on, że nie będzie się ociągał "zadecydować, że żaden przymusowy zewnętrzny interes stanu New Jersey nie może zmusić Karen do tego, aby znosić niemożliwe do zniesienia, tylko po to, aby wegetować kilka możliwych do przewidzenia miesięcy, bez realistycznej możliwości powrócenia do stanu kognitywnego lub świadomego życia". Chociaż Karen Ann Quinlan nie pozostawiła żadnych instrukcji na okoliczność tego przypadku, sąd otwarcie stwierdził, że nie ma wątpliwości co do tego, że ta młoda kobieta, gdyby mogła być zapytana, nie życzyłaby sobie przedłużania jej życia. Na tej podstawie sąd przyznał jej rodzicom prawo, skorzystania w interesie ich córki z zagwarantowanego jej prawa do prywatności. Sztuczne oddychanie zostało odłączone, jednak Quinlan pozostała jeszcze przez siedem dalszych lat w wegetatywnym stanie, zanim w końcu zmarła. Kolejnym centralnym przypadkiem, w którym chodziło o prawo jednostki do rezygnacji ze środków podtrzymujących życie, był przypadek Nancy Cruzan. W roku 1983 ta młoda kobieta uwikłana była w wypadek samochodowy i na jego skutek pozostawała w stanie wegetatywnym. Ponownie byli to rodzice, którzy działali tak, ja oczekiwałoby się tego od kochających rodziców, i próbowali zakończyć stosowanie środków utrzymujących życie u ich dziecka. Rodzice twierdzili, że działają na podstawie wypowiedzi ich córki. Szpital, w którym Nancy Cruzan utrzymywana była sztucznie przy życiu, odmawiał temu życzeniu i problem ten wylądował przed sądem. Po zakończeniu procesu sąd nakazał szpitalowi, zaprzestania stosowania środków podtrzymujących życie – w tym przypadku takich samych jak w przypadku Terrich Schiavo, mianowicie sztucznego odżywiania. W odpowiedzi na to stan złożył wniosek o rewizję wyroku i argumentował, że instrukcje Lancy Cruzan nie są wystarczająco wyraźnie. Sąd Najwyższy stanu Missouri uczynił to stanowisko własnym i odmówił zaprzestania stosowania środków podtrzymujących życie. W odpowiedzi na to przypadek ten znalazł się przed Sądem Najwyższym Stanów Zjednoczonych. Jego większość poparła decyzję Sądu Najwyższego Missouri na tej podstawie, że wymagane przez prawo stanowe "wyraźne i przekonywujące" oświadczenie pacjenta, że życzy on sobie zaprzestania stosowania środków podtrzymujących życie, nie jest nierozsądne i nie narusza prawa do prywatności. Pytanie, na którego podstawie w tym przypadku zapadła decyzja, było czystym pytaniem procesowym. Sąd Najwyższy oświadczył wyraźnie: "Zakładamy, że konstytucja Stanów Zjednoczonych gwarantuje kompetentnej osobie chronione przez konstytucję prawo do odmowy do stosowania utrzymującego przy życiu sztucznego odżywiania." W ważnej i pełnej emocji prezentacji zdania mniejszości sędzia Sądu Najwyższego William Brennan argumentował, że procedury procesowe stanu Missouri "w niedopuszczalny sposób obciążają" prawo Nancy Cruzan bycia uchronioną przed niechcianym medycznym leczeniem. W innym stanowisku mniejszości sędzia John Paul Stevens zadał najważniejsze pytanie o jakość tego życia, które to zamierzał "ratować" stan Missouri. Wskazał on na obszerne dowody na to, że Nancy Cruzan "nie postrzega jej otoczenia" i nie istnieją żadne widoki na poprawę tego stanu. Obstając przy tym, że pani Cruzan ma pozostać przy życiu, stan Missouri "narzuca on umierającym jednostkom kontrowersyjny i sporny pogląd na znaczenie życia". Stevens cytował z aprobatą stanowisko sędziego Charlsa Blackmara z Sądu Najwyższego Missouri, który w opozycji do stanowiska większości stwierdził następująca rzecz: "Nierealistycznym jest mówić, że utrzymywanie życia jest czymś absolutnym, bez powoływania się na jakość życia. Moje oświadczenie obowiązuje tylko w kontekście z tym przypadkiem, w którym sąd stwierdził, że nie ma nadziei na poprawę stany Lancy. Zdanie większości akceptuje ten wniosek. Właściwe jest przestrzeganie jakości życia, gdy podejmowane są decyzje o wyjątkowej opiece medycznej. Ten, kto podejmował decyzje w takich przypadkach, nie sięgając do sądów, z pewnością brał pod uwagę jakość życia i równoważył ją z przykrymi skutkami dla pacjenta. Istnieją wskazówki co do tego, że Nancy mogłaby ewentualnie reagować na bodźce bólu. Jeśli posiada ona jakąkolwiek świadomość o swoim otoczeniu, życie jej musi być piekłem na ziemi. Nie jest ona w stanie się wypowiedzieć, czy też zrobić czegokolwiek innego, aby zmienić swoją sytuację." Po decyzji Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych w Missouri odbyły się dalsze przesłuchania, podczas których następni świadkowie potwierdzili twierdzenia rodziców odnośnie życzenia córki. Stan Missouri zaakceptował ostatecznie istnienie "wyraźnych i przekonywujących" dowodów na to, że Nancy Cruzan nie chciała takiego życia. Sonda żołądkowa została usunięta i Nancy Cruzan zmarła dwa tygodnie później. Przy dokładnym przyjrzeniu się przypadkowi Schiavo jasno widać, że z medycznego, prawnego i etycznego punktu widzenia wszystko przemawiało za przyznaniem Terri Schiavo prawa bycia oszczędzoną przed niechcianymi próbami utrzymania jej przy życiu. Jeśli przyjrzeć się faktom w tym przypadku, to nie było niczego niezwykłego, co usprawiedliwiałoby próby rządu amerykańskiego i gubernatora Florydy, kontynuowania środków utrzymujących życie Terri Schiavo. Przyczynę tej kontrowersji znaleźć można w polityce, a nie na polu prawa czy etyki. Po raz pierwszy w historii Stanów Zjednoczonych amerykański rząd próbuje stworzyć sobie bazę wyborczą na podłożu religijnym. Odrzucenie rozdziału Kościoła i Państwa i starania zainscenizowania urzędującego prezydenta Busha jako przywódcy ruchu religijnego obudzenia się są bezprecedensowe w amerykańskiej historii. W sposób, który atakuje konstytucyjne podstawy republiki amerykańskiej, stapiają się w rządzie Busha Kościół i Państwo – proces, który musi mieć katastrofalne konsekwencje dla demokracji w Stanach Zjednoczonych. Ciągłe powoływanie się Busha i Partii Republikańskiej na Biblię jako jedyną zasadę dla decyzji politycznych i prawnych jest równoznaczne z ograniczeniem i odrzuceniem świeckiej konstytucji. Zastosowanie religii jako środka do politycznej mobilizacji doprowadzi nieuchronnie do załamania podstawowych struktur obywatelskiej demokracji i wywoła wszystkie możliwe rodzaje konfliktów etniczno – religijnych. Lecz przy całym cynizmie i obłudzie, który cechuje ich oficjalnych popleczników, zbyt proste byłoby upatrywanie przyczyn wzrastającego wpływu religijnego fundamentalizmu wyłącznie w polityce lub też w pierwszym rzędzie w kalkulacjach Karla Rove i jego kołtuńskich towarzyszy. Załamanie demokratycznego rozdziału Kościoła i Państwa jest wyrazem głębszego procesu społecznego, którego najistotniejsze elementy znaleźć można w wielkich socjoekonomicznych przemianach w społeczeństwie amerykańskim podczas ostatniego ćwierćwiecza. Ogromne wzbogacenie niewielkiej warstwy społecznej społeczeństwa amerykańskiego, panującej elity, równoczesny upadek średnich warstw społecznych, które tradycyjnie tworzyły najważniejszą bazę demokratycznie zorientowanego drobnomieszczaństwa, i ogólna polaryzacja ekonomiczna społeczeństwa podkopały drastycznie filary demokracji obywatelskiej. Ponieważ panująca elita nie jest w stanie zaproponować programu gospodarczego i społecznego, który rzeczywiście cieszy się szerokim poparciem i równocześnie konfrontowany jest z w coraz większym stopniu niezadowolonym i gospodarczo niepewnym społeczeństwem, próbuje ona znaleźć w religii alternatywną podstawę, aby stworzyć sobie bazę popleczników w społeczeństwie. Partia Demokratyczna, która tak samo jak Republikanie, nie jest w stanie na podstawie gospodarowania kapitalistycznego stworzyć naprawdę popularnego programu, nie może zrobić nic więcej, jak tylko dostosować się do religijnych manipulacji rządu Busha. Jeden po drugim, demokrata bez charakteru próbuje w żałosny sposób wypolerować swoją religijną reputację. Przy tym wydają się sztuczni i głupi, co przyczynia się do wzmocnienia i legitymizacji Republikanów i chrześcijańskiej prawicy. Reakcyjny kurs polityczny partii obywatelskich jest aż nadto wyraźny. Ale jak dalece napotyka on na odzew w społeczeństwie czy też odzwierciedla ich wewnętrzne nastroje polityczne? Jeśli przypadek Terri Schiavo cokolwiek pokazuje, to to, że cele polityczne prawicy chrześcijańskiej cieszą się jedynie ograniczonym poparciem w szerokich rzeszach społeczeństwa amerykańskiego. Mimo wszelkich starań ze strony rządu i mediów uzyskania wsparcia dla kampanii "Ratujcie Terri", społeczeństwo amerykańskie nie połknęło tego. Poprzez własne doświadczenia życiowe – ze starzejącymi się rodzicami i nieuleczalnie chorymi partnerami życiowymi – religijna demagogia Republikanów pozostała dla nich zupełnie obca. Zapytani przez badających opinie, większość wyraziła współczucie dla cierpiącego Michaela Schiavo. Większość ankietowanych powiedziała, że oni na jego miejscu podjęliby taką sama decyzję, tzn. zakończyliby stosowanie środków podtrzymujących życie. A mimo to, ignorowanie widocznego wzrostu wpływu religijnego na polityczną orientację amerykańskiej klasy robotniczej, byłoby krótkowzroczne. Proces ten musi zostać dokładnie zbadany i wyjaśniony. Nie wystarczy przypisać fenomenu ruchu religijnego obudzenia negatywnemu wpływowi cynicznych polityków obywatelskich i zepsutym mediom. Jak zwykle korzenie przekonań ideologicznych znaleźć można w realnych warunkach życia. Chciałbym, chociażby krótko, wspomnieć przyczyny rosnącego wpływu religii w życiu amerykańskim i położyć przy tym nacisk na dalekosiężne konsekwencje nieomal całkowitego załamania amerykańskiego ruchu robotniczego w minionych 25 latach. Związki zawodowe stały się ofiarą swojego własnego politycznego zepsucia i tchórzostwa wobec ofensywy przeciwko klasie robotniczej, która rozpoczęła się we wczesnych latach osiemdziesiątych dwudziestego wieku od przedsiębiorców i kryta była przez rząd i jako znacząca siła społeczna w Stanach Zjednoczonych mniej lub bardziej zniknęła. Praktyczne wypadnięcie tego, co kiedyś było główną formą masowej organizacji i popularnego sprzeciwu przeciwko władzy przedsiębiorców, zmieniło stosunek pomiędzy robotnikami i strukturą gospodarzą, w której oni żyją. Podczas gdy w przeszłości, nawet, jeśli w nieadekwatnej formie, stali oni wobec tej struktury jako klasa, to teraz stoją wobec niej jako wyizolowane jednostki: znajdują się oni w sytuacji, która zmusza ich do pokonywania problemów nie jako kolektyw społeczny, lecz samemu. Religia służy temu, żeby wypełnić społeczną pustkę w życiu robotników. Ponieważ nie są oni w stanie walczyć o swoje interesy jako część ruchu klasowego, robotnicy wierzą, że muszą walczyć pozostawieni sami sobie. Dlatego też tak ważne jest, mieć "Jezusa po swojej stronie", który troszczy się o życiowe rany i dodaje odwagi. Jak można to przezwyciężyć? Dobrą wiadomością, jak to się mówi, jest, że obiektywne warunki same nieuchronnie doprowadzą do ponownego ożywienia walk społecznych i nowego zróżnicowania sił klasowych. Dalsze istnienie ideologii reakcyjnych jest przeszkodą dla rozwoju walk społecznych i wyższej świadomości klasowej. Ale nie jest to przeszkoda absolutna. Ostatecznie obiektywne sprzeczności społeczeństwa kapitalistycznego wciągną rzesze ludzi do walki i stworzą możliwości odnowy i uskrzydlenia życia intelektualnego i społecznego. Lecz byłby to powierzchowny, naiwny i nieperspektywiczny optymizm, gdyby pozostawić ideologiczne wyzwolenie mas z objęć mistyki religijnej i zacofania spontanicznemu działaniu obiektywnych sił. Tak jak w każdym okresie historycznym również tutaj należy walczyć o postęp. Walka ta nie ogranicza się do starań praktycznych organizowania robotników, nawet, jeśli są one ważne. Ważna część składowa tych starań zorganizowania robotników politycznie jako klasę, polega na walce o to, żeby podnieść ich poziom intelektualny i kulturalny, oraz na obronie naukowego myślenia przeciwko wszelkim formom religijnych zabobonów i zacofania – na obronie materialistycznego marksistowskiego zrozumienia społecznych stosunków socjoekonomicznych jak również podstaw i struktury ludzkiej świadomości. Tak jak w przeszłości, ruch socjalistyczny musi dostrzec ogromny wymiar swojej teoretycznej i pedagogicznej odpowiedzialności wobec klasy robotniczej. Możemy czuć się zachęceni poprzez fakt, że nauka wyposaża ruch socjalistyczny w ogromny arsenał intelektualnej broni. Jest ironią, że dziedzina nauki, która była w centrum kontrowersji wokół Terri Schiavo – neurobiologia – jest dzisiaj polem najbardziej spektakularnych teoretycznych przełomów. Czynione są zadziwiające postępy w odniesieniu do zrozumienia psychologii mózgu, najbardziej kompleksowej ze wszystkich materialnych struktur. A te z kolei podbudowują materialistyczne zrozumienie świadomości i postrzegania, które reprezentuje marksizm. Nic dziwnego, że panująca elita tak bardzo obawia się pracy najlepszych naukowców, których odkrycia w dziedzinie neurologii i w pokrewnych dziedzinach badań systematycznie burzą ostatnie bastiony religijnej mistyki. Klasa robotnicza nie może kroczyć naprzód bez pomocy nauki. Ale sama nauka potrzebuje kroczenia naprzód klasy robotniczej. Obecnie badacz naukowy jest pod oblężeniem spowodowanym poprzez wzrost reakcji politycznej w Stanach Zjednoczonych. Jednak izolowany naukowiec nie może bronić się skuteczniej niż pojedynczy robotnik. W ostatecznym rozrachunku postęp nauki jako całości, nie mówiąc już o fizycznej nienaruszalności pojedynczych naukowców, zależy od ponownego ożywienia nowego rewolucyjnego ruchu robotniczego. W najgłębszym sensie historycznym ruch socjalistyczny jednoczy pod jednym sztandarem zarówno dążenie do prawdy naukowej we wszystkich jej formach jak również walkę o równość ludzi.
Copyright 1998 - 2013 World Socialist Web Site! |