Dzisiejsze nowości !
Aktualne analizy
INNE JĘZYKI
Angielski
Niemiecki
Francuski
Włoski
Hiszpański
Portugalski
Rosyjski
Serbsko-Chorwacki
Turecki
Indonezyjski
Syngalski
Tamilski
NAJWAŻNIEJSZE WYDARZENIA
Po wyborach w USA Perspektywy i zadania Socialist Equality Party
Walka o władzę na Ukrainie a strategia hegemonii Ameryki
|
|
WSWS : WSWS/PL : Aktualne analizy
Wybory europejskie wstrząsają europejskimi rządami
Peter Schwarz
Rekordowo wysokie powstrzymanie się od wyborów i dramatyczne straty partii rządzących w większości krajów, cechowały wynik wyborów europejskich, które odbyły się od 10. do 13 czerwca w 25 państwach członkowskich Unii Europejskiej.
Ogółem do wyznaczenia 732 deputowanych Parlamentu Europejskiego wezwanych było 349 milionów wyborców. Jednak to, co przez niektórych komentatorów euforycznie określone zostało jako "największe demokratyczne głosowanie od czasu wyborów parlamentarnych w Indiach", przeobraziło się po cichu w silną manifestację niezadowolenia wobec instytucji UE oraz rządów we własnym kraju.
Przeciętna frekwencja wyborcza osiągnęła wynikiem 44,2 % historycznie niski poziom. W pierwszych wyborach europejskich w roku 1979 udział wzięło jeszcze 63% wyborców. Od tego czasu z wyborów na wybory uczestnictwo spadało. W 1999 roku wzniosło jeszcze prawie 50 %.
Ponowny spadek należy przypisać głównie wschodnioeuropejskim państwom członkowskim, które przystąpiły do UE 1 maja tego roku. W Polsce, w nowym z dużą przewagą najludniejszym kraju członkowskim, tylko co piąty obywatel poszedł do urny. W Czechach frekwencja nie osiągnęła 30 a na Węgrzech 40 %. Ale również we Francji i w Niemczech, gdzie do wyborów poszło tylko 43 % uprawnionych do głosowania, nigdy wcześniej frekwencja w wyborach narodowych nie osiągnęła tego rodzaju niskiego poziomu.
Komentatorzy przypisywali niską frekwencję brakowi informacji i zainteresowania. Lecz to tuszuje prawdziwe przyczyny. Wiele osób nie poszło do wyborów, ponieważ uważają – z pełną racją – instytucje europejskie za organa niedemokratyczne, które służą wyłącznie interesom grup nacisku i gospodarki. Niska frekwencja jest więc wyrazem wyraźnej polaryzacji społecznej jak również rosnącego wyobcowania pomiędzy większością ludności a establishmentem politycznym.
Widoczne to było też w sukcesie ugrupowań, które za najważniejszy punkt swojej kampanii wyborczej stawiały krytykę instytucji brukselskich lub całkowicie odrzucały UE. I tak w Holandii udało się nowo założonej partii byłego urzędnika UE Paula von Buitenena za pierwszym razem wstąpić do parlamentu europejskiego. Van Buitenen wykrył w latach dziewięćdziesiątych skandal korupcyjny w komisji europejskiej i dlatego stracił swoje stanowisko. W Austrii nowa partia deputowanego do parlamentu europejskiego Hansa-Petera Martina, który występował przeciwko przekupstwu i nadmiernym wydatkom (na cele własnej pracy) w parlamencie europejskim, osiągneła 14 % głosów. W Polsce, Czechach, na Węgrzech i w Wielkiej Brytanii partie prawicowe, wrogo nastawione do UE otrzymały duże poparcie.
W centrum większości wyborów, które w każdym państwie odbywały się według innych reguł, stało rozliczenie się z własnym rządem. Przede wszystkim partie sozialdemokratyczne, które od lat ponoszą odpowiedzialność za rządy i uprawiają politykę cięć struktur socjalnych, zostały wprost zdziesiątkowane. W Niemczech i Wielkiej Brytanii SPD i Labour Party osiągnęły najgorszy wynik w ich historii. W Polsce rządzący SLD dostał mniej niż 10 % głosów, co przy 20-procentowej frekwencji oznacza, że zaledwie jeden z pięćdziesięciu mających prawo do głosowania oddał swój głos partii rządzącej.
Ale też partie konserwatywne nie zostały oszczędzone przez niezadowolenie wyborców. We Francji, Włoszech, Irlandii, Danii, Austrii i Holandii poniosły one dotkliwe straty. Oprócz kwestii socjalnych dużą rolę odegrała wojna w Iraku. Szczególnie straty partii Forca Italia Berlusconiego we Włoszech i partii Labour Blaira w Wielkej Brytanii przypisywane są w dużej mierze sprzeciwowi wobec wojny w Iraku. Natomiast w Hiszpanii Partia Socjalistyczna, która trzy miesiące temu z powodu wojny w Iraku niespodziewanie wygrała wybory do parlamentu, mogła utrzymać swój udział głosów.
Ponieważ zarówno lewicowe jak i prawicowe partie rządzące poniosły straty, media mówiły o "wyborach ostrzegawczych". Lecz to rozmija się sednem sprawy. Nie chodzi tu tylko o tymczasowe ostrzeżenie. Upadek tak zwanych "partii ludowych", które przez długi czas dysponowały stosunkowo stabilną bazą wyborców, ujawniał się od pewnego czasu, a w wyborach europejskich stał się szczególnie widoczny. Ten upadek jest wyrazem szerokiej przepaści, która oddziela oficjalną politykę od masy ludności. Wszystkie tradycyjne instytucje i mechanizmy, przy pomocy których europejska burżuazja w czasie powojennym wykonywała swoją władze, znajdują się w stanie ciężkiego kryzysu.
Niemcy
Wynikiem 21,4 % głosów partia Gerharda Schrödera SPD osiągnęła w ogóle najgorszy wynik w wyborach ogólnopaństwowych. Jej dotychczasowy rekord negatywny to 28,8 %. Tyle głosów dostała SPD we wyborach do parlamentu w 1953 roku, gdy Konrad Adenauer był na szczycie swojej popularności.
W porównaniu z ostatnimi wyborami europejskimi, w których też osiągnęła słaby wynik, SPD straciła 9,2 %, w porównaniu z wyborami do Bundestagu (parlament niemiecki) w 2002 roku nawet 17 %. Również w wyborach do Landtagu (parlament kraju związkowego) Turyngii, które odbywały się równolegle z wyborami europejskimi, SPD została zdziesiątkowana. Osiągnęła zaledwie 14,5 %, drugi najgorszy wynik do Landtagu w ogóle. To jest 10 % mniej niż dostała PDS (była Niemiecka Zjednoczona Partia Socjalistyczna, partia rządowa w NRD), która osiągnęła drugie miejsce za wygrywającą CDU.
CDU wprawdzie jednoznacznie 48,7 procentami wygrała wybory europejskie, ale mimo wszystko straciła 4,2 % głosów w porównaniu z rokiem 1999. Zyskać na tym mogła przede wszystkim partia zielonych, która swój wynik 11,9 % prawie podwoiła. Również FDP poprawiła swój wynik na 6,1 % i będzie reprezentowana w parlamencie europejskim. PDS, której nie udało się w wyborach do Bundestagu w 2002 roku przeskoczyć progu 5 %, również się trochę poprawiła i znajduje się na równym poziomie z FDP.
Straty SPD spowodowane są przede wszystkim przez powstrzymywanie się od wybierania ich tradycyjnych wyborców, których szczególnie surowo dotyka program rządowy cięć wydatków socjalnych "Agenda 2010". Według przeprowadzonej ankiety 11 milionów wyborców, którzy głosowali za SPD w wyborach do Bundestagu, nie oddało żadnego głosu, natomiast zaledwie 800 tysięcy głosowało za CDU. Zieloni (tworzący koalicję z SPD), potrafili odłączyć się od upadku partnera, ponieważ dysponują własnymi wyborcami z lepiej sytuowanej klasy średniej dużych miast.
Zadna z mniejszych partii, które przystąpiły do wyborów, nie osiągnęła więcej niż 2 %.
Wielka Brytania
Już zanim były znane wyniki z Szkocji i Walii, wybory w Anglii były ciężkim ciosem dla rządzącej Labour Party. Frekwencja wyniosła 39 %, dwa punkty wyżej niż 1999 (głównie spowodowane było to przez wprowadzenie możliwości wybierania listem), ale poniżej przeciętnej UE.
Labour dostała zaledwie 23 %, strata o 6 % i najgorszy wynik od 1910 roku, cztery lata po założeniu partii. Wynik leżał nawet poniżej wyniku wyborów regionalnych w czwartek. Ale konserwatywne Tories nie mogło skorzystać na problemach Laboura. Dostali tylko 27 % głosów, 10 % mniej niż w ostatnich wyborach i najniższy udział głosów od 1832 roku.
Głównym zyskującym na wyobcowaniu wyborców była antyunijna UK Independence Party (Partia Niepodległości Zjednoczonego Królestwa), która podwoiła swoją część głosów z 1999 roku i otrzymała trzecie miejsce mając 16,8 %. Liczba ich posłów czterokrotnie wzrosła z trzech do dwunastu i były prezenter telewizyjny Kilroy-Silk, niesławny ze swoich antyarabskich komentarzy, potrzebowałby tylko 0,3 % więcej w regionie East Midlands, aby strącić Torriesów na drugie miejsce. Również w południowym zachodzie i południowym wschodzie UKIP osiągnęła drugie miejsce za Torriesami.
Brytyjska gazeta The Guardian komentowała, że były to "pierwsze wybory, w których te dwie główne partie musiały walczyć o to, aby zdobyć większość głosów; pierwsze w których partie nie reprezentowane w House of Commons [niższa izba parlamentu, wyższa nie zostaje wybierana] osiągnęły więcej niż 25 % całości; i pierwsze wybory w brytyjskiej historii, w których "zwycięska" partia dostała mniej niż jedną trzecią głosów".
UKIP głównie odebrała głosy Torriesom, ale ona też sprawia duże trudności rządowi w kontynuowaniu jego bieżącej polityki wobec UE. Przesunie to całe widmo oficjalnej polityczne dalej na prawo. Nie trzeba dodawać, że wiele z osób, które głosowało za UKIP niekonieczne są przeciw UE, lecz po prostu chcieli wyrazić swój protest.
Głosy dla UKIP nie znaczą, że niezadowolenie wyborców z Labour przybrało głównie prawicowy kształt. Raczej przeciwnie. Partia liberalnych demokratów, która występowała przeciwko wojnie w Iraku i wydawała się w kwestiach społecznych bardziej lewicowa niż Labour, poprawiła swój wynik o 2 % i osiągnęła 15 %. Zieloni swoimi 6 % obronili swoje dwa miejsca w parlamencie europejskim. Respect Unity Coalition posła Gallowaya, byłego członka Labour, dostała 1,8 %, a w samym Londynie prawie 5 %, to jest prawie 90 tysięcy głosów, co jednak nie wystarczy na miejsce deputowanego do parlamentu.
Skrajnie prawicowa British National Party (Brytyjska Partia Narodowa) zyskała 1 % więcej i otrzymała 5 %.
Dodatkowo istniała liczna ilość protestujących kandydatów, którzy skupiali się na tematach antywojennych i "tradycjonalnie labourowe". Razem te małe partie osiągnęły prawie 19 %. Jeżeli zliczy się je razem z UKIP, to ponad jedna trzecia wyborców nie głosowała za żadną z dużych partii.
Polska
W Polsce przy ekstremalnie niskiej frekwencji liberalno-konserwatywna Platforma Obywatelska zdobyła najwięcej głosów. PO i inne konserwatywne partie opozycyjne, które w zasadzie popierają UE, ale i żądają mocniejszego poparcia "polskich interesów", otrzymały razem 40 %.
Około 30 % głosów przypadło na dwie prawicowe partie antyeuropejskie, narodowo-katolicka Ligę Polskich Rodzin (LPR) 17 % i Samoobronę prawicowego populisty Andrzeja Leppera 12 %. Wcześniej przeprowadzone ankiety przewidywały dla Leppera znacznie wyższy wynik.
Rządząca SLD osiągnęła mniej niż 10 % a odłączona od niego SdPL 5 %.
Obserwatorzy zakładają, że kryzys polityczny w kraju po tym wyniku będzie trwał dalej. Powołany przez prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego premier Marek Belka, po tym jak przegrał pierwsze głosowanie, musi poddać się niedługo drugiemu głosowaniu w parlamencie, aby uzyskać wotum zaufania. Po fiasku SLD w wyborach europejskich jego szanse są znikome.
Top
email: [email protected]!
Copyright
1998 - 2013
World Socialist Web Site!
|